Walentynki przypominają mi zabawę w Złote myśli, które były bardzo popularne w latach osiemdziesiątych w Polsce. W zwyczajnym zeszycie wypisywało się pytania, na które zaproszona koleżanka lub kolega mieli odpowiedzieć. Najbardziej interesujące pytanie dotyczyło oczywiście imienia i nazwiska sympatii danej osoby. Czy dzisiejsze pokolenie używa słowa „sympatia”? Wątpię ;-) Ale w latach osiemdziesiątych tak właśnie było…
Kartkę z odpowiedziami przykrywało się innymi kartkami i zaklejano po zewnętrznej stronie taśmą klejącą (patrz zdjęcie). U dzieci i młodzieży żyjących w latach osiemdziesiątych istniała duża potrzeba dekoracji. Stąd doklejane pocztówki (a to już można zaliczyć do kanonu Złotych myśli) czy szlaczki narysowane długopisem.
Poniżej zdjęcia moich zeszytów ze Złotymi myślami, które mają ponad dwadzieścia pięć lat. Taśma klejąca odpada, ale treść zachowała się znakomicie. Nie mogę niestety jej zaprezentować. Powierzone mi sekrety, trzymam w walentynkowym sercu do dziś ;-)
poniedziałek, 14 lutego 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Urocze. Ten zeszyt z żonkilem... ;-)
Można go zaliczyć do kultowych ;-)
Niesamowite!! Te zeszyty są cudowne, pamiętam swoje "złoto myślowe zeszyty, robiłam im jeszcze zakładeczki, wydzierane kartki z "zachodnich" pism. ależ ciepłe wspomnienia o poranku. Dziękuję.
Bardzo proszę! :-) We mnie też "złote myśli" wywołują ciepłe uczucia. Pozdrawiam!
Prześlij komentarz