Wracając do obyczaju sati. Beata słusznie zauważyła (komentarz pod postem Sati), że wdowy raczej zmuszano do samospalenia. Z perspektywy naszej kultury trudno się z tym nie zgodzić. Jednak w encyklopedycznym zapisie tej praktyki wspomina się iż wdowa musiała wyrazić zgodę na spalenie na stosie z mężem. Wierzono bowiem, że małżeństwo pomiędzy dwojgiem ludzi jest na zawsze.
Samospalenie to jedna z wielu rzeczy, którą trudno mi było pojąć czytając o obyczajach i wierze w Indiach. Bo sati pochodzi od imienia bogini Sati, żony Śiwy, która wedle zapisów również dokonała samospalenia. Warto wspomnieć, że w sanskrycie sati oznacza cnotliwą żonę i że w ogóle wdowę można też nazwać w ten sposób.
Żałuję bardzo, że nigdy nie miałam okazji spytać starszej kobiety, Hinduski, jak ona odbiera ten rytuał, co ona o nim myśli. Oczywiście domyślam się, że współczesne kobiety, uważają sati za okrutny obyczaj, jednak taka rozmowa być może pozwoliłaby mi spojrzeć szerzej na problem samospalenia. Muszę jednak dodać, że nie jestem w żaden sposób mu przychylna. Stykając się jednak z inną kulturą, mam wrażenie, że często stajemy w jednym miejscu i nie ruszamy dalej, że stajemy się tymczasowymi obserwatorami. Przyjmujemy fakt (obyczaj, wiarę, tradycję), ale „stajemy” obok niego.
Spal to ciało, 2006
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
stoimy obok, bo chyba trudno nam to zmieniać, jednak przemoc zawsze powinno się zmieniać
Niektóre kobiety chcą dokonywać psychicznego samospalenia po zdradzie i odejściu mężczyzny. I to w czasach, gdy samotna kobieta nie znajduje się na marginesie społeczeństwa.
Zorro, to prawda. Dlatego sati jest dla mnie interesujące. W swoich pracach odnoszę się między innymi do tego o czym wspominasz. Indyjskie sati jest punktem wyjścia.
Dotyczy to TAKŻE kobiet niezależnych, inteligentnych i wykształconych. Przeraża mnie ten 'prąd'.
Tak Zorro, masz rację.
Prześlij komentarz