W hotelu, w którym się zatrzymaliśmy wysiadła nocą elektryka, wiatraki przestały działać. Za oknem słychać zamieszanie, obsługa hotelowa próbuje uruchomić agregat. Udaje się im to z przerwami, maszyny wydobywają ryk, ale mnie jest już wszystko jedno. Czuję wodę, która "wydobywa" się z mojego ciała, lecą nie krople a strugi. Moje długie włosy przylepiają się do pleców na całej długości. Ściągam wszystko z siebie, ale to nie pomaga. Kto by się jednak tym przejmował!!! Mam tyle spraw do przemyślenia! Ciało! Inne traktowanie ciała!
Ciało na bambusowych noszach owite w materiały (biały kolor dla bardzo młodych, złoty dla starszych, pomarańczowy dla świętych) są noszone przez całe miasto zanim trafi do ghaty, gdzie ma być spalone. Ciało najpierw myte jest w Gangesie, następnie kładzie się je na stosie z drewna, jeden z meżczyzn obchodzi stos dokoła 5 razy (5 żywiołów), po czym go podpala. Na spalenie jednego ciała potrzebne jest ok. 400 kilo drewna. W ceremonii mogą brać udział tylko mężczyźni. Widzę spalanie od początku do końca. Wmieszalam się w tłum mężczyzn ubranych na biało. B. nie decyduje podejść się tak blisko. Rodzina mnie akceptuje, mogę patrzeć, ale nie mogę robić zdjęc. I tak bym nie mogła. To wszystko jest tak inne, że nie myślę o fotografowaniu. Do palącego się stosu podbiega pies, chwyta nadpaloną rękę i ucieka ze zdobyczą. Nikt nie reaguje, nikogo to nie dziwi. No tak, ciało jest niczym...
Na stosie nie mogą być spalone małe dzieci, bo są niewinne, kobiety w ciąży, bo noszą dwa życia, ukąszeni przez węża, trędowaci, bo popiół się unoszący może spowodować rozniesienie się choroby (?) oraz święci. Wszyscy oni są zatapiani w Gangesie, owinięci w materiał do którego przywiązany jest kamień. Ten pochówek wywarł na mnie jeszcze większe wrażenie... dziecko wrzucane przez ojca na środku rzeki... z kamieniem. Trudno powstrzymać łzy.
Stosy palą się całymi dniami i nocami, tłum przybywa do miasta, każdy chce być pochowany w Benares, a najlepiej w ghacie Manikarnika.
***************************************************************************
W Waranasi dla mężczyzn jestem bez płci, bo nie spełniam roli hinduskiej kobiety. Sama o sobie decyduję, podróżuję, mam swoje zdanie. Dla Hindusow nie jestem kobietą, nie jestem też mężczyzną. Jestem poza płcią, ciałem uniwersalnym.
Tuż przed odjazdem, wychodzę na taras, aby jeszcze raz zebrać myśli. Na sąsiednim dachu medytuje sadhu, mamy tej samej długości włosy. Podchodzi do mnie syn wlaściciela hotelu.
- Madame, ma piękne włosy. Pierwszy raz widzę kobietę nie Hinduskę, która ma tak długie włosy.
Młody mężczyzna uśmiecha sie do mnie, jest zawstydzony. Czuję, że to "zakazany" komplement.
Stosy drewna i waga, która waży odpowiednią ilość potrzebną do spalenia ciała
Modlitwy i kąpiele o świcie w GangesieOdpoczynek męzczyzn noszących ciało zmarłego; obok stragan z sokami ze świeżych cytrusów
4 komentarze:
Najbardziej GORACA NOC??!!!;-))) Hmmmm ;-)))
Oj! ;-) Widze, ze niektorym bardzo pracuje wyobraznia ;-) Dla ostudzenia wyobrazen, nastepny wpis na moim blogu bedzie o najzimniejszej nocy jaka przezylam. Specialnie dla Anonimowego ;-)
A - to dla mnie wpis- nie bylo wcale tak zimno i wcale nie bylo tylko mezczyzn w autobusie..... i komu tu pracuje wyobraznia...
ciao
Bylo zimno! Nie polemizowalabym ze swiatowym rankingiem na najzimniejsze miejsce. Ale pamietam, ze nie chcialas sie ubrac, a potem bylas chora ;-)W autobusie byli sami mezczyzni oprocz nas, ale jak Wiesz my sie nie liczylysmy. Dwa ciala uniwersalne ;-)))Wszystko mam zapisane w dzienniku. Moge udostepnic ;-)))))))))))
Prześlij komentarz