Jedną z papierowych figur, którą wykonałam do projektu Ningen, było dziecko. Dziecko wzbudzało prawdziwą sensację kiedy pojawiałam się z nim na ulicy lub w kawiarni. Nie żebym chciała go koniecznie wszystkim prezentować. Bynajmniej. Pracowałam nad nim, szyłam go z papieru, dlatego też zabierałam go wszędzie, aby go po prostu skończyć. Pewnego pięknego dnia zrobiłam sobie sesję zdjęciową w kimonie i z dzieckiem na japońskiej ulicy i w japońskim parku.
Dodam, że mam dwoje „uszytych dzieci”. Jedno pozostało w Japonii, drugie mam w Krakowie. Oczywiście mam na myśli dzieci „ningenowe” ;-)
Więcej o projekcie Ningen tu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
15 komentarzy:
ojej...jakos tak...
Wiem, wiem Beata ;-) Wiem, że papierowe dziecko sprawia wrazenie prawdziwego i że przywołuje pewne mieszane uczucia. Moja idea artystyczna ma jednak pozytywne przesłanie.
a dla mnie - świetne, poza tym zdjęcia piękne. Może dlatego że sama nie mam dzieci, i nie mam do nich jakiegoś szczególnego stosunku (po prostu - mały człowiek) żadnych mieszanych uczuć nie mam, a artystycznie - super. Poza tym zazdroszczę Japonii, bardzo, to jeszcze moje niezrealizowane marzenie...
Kavka, to marzenie w dzisiejszych czasach jest możliwe do spełnienia. Czego bardzo życzę ;-)
tak, zrobię to ale najpierw Bhutan, a może najpierw Japonia, zobaczymy...
dziecko jako wędrująca robótka ręczna - fajna sprawa. a o co chodziło w projekcie?
Anita,
w projekcie chodziło o to, że tak naprawdę stajemy się człowiekiem poprzez interakcję z drugą osobą (Ningen: nin- osoba, gen - odstęp lub przestrzeń).
rewelacyjny blog
a projekt Ningen wyjatkowo podoba mi sie, fantastyczny wrecz
mozna cos gdzies o tej idei relacji z innym w filozofii (?) japonskiej poczytac?
pozdrawiam cieplo!
Chwilka,
napiszę kiedyś post o ksiażkach, które warto przeczytać, aby zrozumieć japoński świat czy relację "z innym". Dam Ci znać kiedy umieszczę go na moim blogu
;-)
napisz koniecznie. ja też czekam... może być bardzo ciekawie...
Jak tylko pootwieram swoje wystawy w przyszłym tygodniu i szczęśliwie wrócę do domu, polecę parę książek ;-)
powodzenia!!!
to wciaz ulubiony moj Twoj post :)
ta idea dziecka szytego ciagle za mna chodzi.... ;)
chwilka - zrób je na drutach :-) jak stare misie u mojej koleżanki.
Mam jeszcze sporo zdjęć z procesu twórczego z tego projektu. Niestety część na slajdach, więc ciągle odkładam ich skanowanie. Ale kiedyś się zabiorę do tego i opublikuję. Pozdrawiam!
Prześlij komentarz