Byłam ostatnio na dwóch spotkaniach z Ewą Kuryluk. Pierwsze spotkanie poświęcone było głównie książce Frascati (więcej o niej pisałam tu). Pomimo, iż znam dosyć dobrze historię rodziny pani Ewy, jednak za każdym razem zaskakują mnie jakieś szczegóły o których mówi. Musiałam więc zadać parę pytań. Jedno z nich było takie czy sztuka pomogła przetrwać jej rodzinie, matce w trudnych chwilach. Oczywiście tak, odpowiedziała pani Ewa. Jej mama stworzyła sobie w domu na Frascati odrębny świat, w którym znajdowały się książki, muzyka, reprodukcje znanych obrazów. Dla mnie, artystki, bardzo ważne jest usłyszeć takie słowa.
W spotkaniu uczestniczyło sporo młodych ludzi. Po mężczyznach poznałam, iż byli pochodzenia żydowskiego. Ucieszyłam się. Od wielu lat interesuję się kulturą i religią żydowską, odwiedzałam krakowski Kazimierz jeszcze za czasów, kiedy strach było tam chodzić. Wtedy zaprzyjaźniłam się z panem, który opiekował się starą synagogą i cmentarzem. Opowiadał mi historię tego miejsca, wyjaśniał niuanse religijne i polityczne, wtajemniczał w sprawy rodzinne. Przez te wszystkie lata nie poznałam młodych ludzi, młodych Żydów. Tzn. widziałam mnóstwo młodzieży z Izraela, może i też praktykujących, ale nie młodzieży, polskich studentów, zachowujących tradycję. Moja radość, że ich własnie spotkałam nie objawiła się dlatego, że byli trochę inaczej ubrani lecz, że byli takimi jakimi są. Tu i teraz.
Drugie spotkanie w Centrum Kultury Żydowskiej poświęcone było lwowskim Sygnałom (które założył Karol Kuryluk, tata pani Ewy), a właściwie pisarkom, które tam publikowały. W spotkaniu brały udział także Agnieszka Drotkiewicz i Anna Marchewka. Spotkanie było interesujące, mam nadzieję, że ukaże się niebawem jakaś publikacja na ten temat. Ja jednak zapamiętałam jedno zdanie pani Ewy, które mam zamiar przekazać swojej córce. Pani Ewa wspominała swojego ojca, jego charakter oraz jakim był człowiekiem, między innymi wspomniała, iż jej ojciec zawsze pytał o imię i nazwisko osoby, której nie znał. Nie zadawalał się odpowiedzią, że to Chińczyk, Japończyk czy inaczej nazwany człowiek, tylko pytał jak się nazywa. To z pozoru błahe wspomnienie, jest dla mnie odkrywcze. Osobiste, jednostkowe traktowanie człowieka, pochylenie się nad nim właśnie. To chciałabym przekazać Nutce.
Jutro setna rocznica urodzin Karola Kuryluka.
oficjalna strona internetowa Ewy Kuryluk tu
o Karolu Kuryluku tu
rozmowa Ewy Winnickiej z Ewą Kuryluk tu
wtorek, 26 października 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz