sobota, 8 sierpnia 2009

Mały mnich i pijawka, która zmieniła moje życie.

Yuksom, malownicza wioska w górach. Zatrzymaliśmy się w niej, aby odwiedzić okoliczne świątynie buddyjskie. Trochę z niepokojem tam pojechałam, a to ze względu na sen A. w Darjeeling:

A. zabiła w śnie mężczyznę, po czym zamurowała go w tylniej ścianie garażu w O., w domu rodzinnym. Po tym czynie, jakże haniebnym, próbowała skontaktować się z policją. Niestety otrzymała tylko automatyczną odpowiedź: zadzwoń później. Cały sen męczyła się, bo nie mogła zgłosić tego morderstwa.

Osobliwy sen. Ale jesteśmy w Yuksom, robimy pierwsze rozeznanie w terenie. Malowniczą ścieżką udajemy się do Dubdi Monastery, bez pośpiechu, w ciszy. Monaster był zamknięty, jednak atmosfera tego miejsca była tak pociągająca, że postanowiliśmy odpocząć, wyciszyć się. Zresztą w ogóle w Indiach nigdzie się nam nie spieszyło, ale o tym będzie kiedyś osobny wpis na moim blogu.
B.położył się na ławce, ja na trawie, S. i A. również. Jednak S. zaraz zaalarmował nas, że dookoła jest pełno pijawek, które wywęszyły już ciepłe ciała białasów i zwinnie podążały, aby je zdobyć. Zaczęliśmy się w lesie rozbierać. Ja w panice. No nie lubię i już, mam za bujną wyobraźnię, że taka na przykład pijawka to może sobie zamieszkać na zakręcie mojej żyły albo coś w tym stylu. Na szczęście żadna się do mnie nie przykleiła, ale do B. tak – w nogę, a do S. w pupę. Po tej pijawkowej przygodzie udaliśmy się od razu do Gupta Restaurant, aby przy dobrym jedzeniu uspokoić się trochę.
Moja opowieść o pijawkach zmierza jednak do innej. Czasami docieraliśmy do miejsc, które pojawiały się nam na drodze. Idąc i idąc przez malownicze zakątki, to przez mleczne mgły z których wynurzały się gompy, czy małe wioski z ganiającymi dziećmi dookoła nas, trafiliśmy na świątynię. Przed wejściem ustawiona była tablica informacyjna mówiąca, że bardzo się prosi, aby uszanować to religijne miejsce i NIE ZABIJAĆ, nie pić, nie palić itd. Aby wejść do świątyni trzeba było naturalnie zdjąć buty. Mały mniszek zrobił to zwinnie, ja trochę męczyłam się z moimi trekingowymi butami, a przeszkadzał mi w tym jeden mały robaczek. Próbowałam go usunąć z buta, nie dotykając go, ale nie chciał się odczepić. Mały mnich obserwował mnie uważnie, z jego miny wywnioskowałam, że coś jest nie tak. I w tym momencie przypomniałam sobie o informacji, aby uczcić to religijne miejsce i niczego nie zabijać. Całe szczęście, że szurając moim buciorem nie doszło jednak do morderstwa. Dłonią wzięłam robaczka i położyłam na trawie, prawie go przepraszając ;-) Mniszek odetchnął z ulgą, ja także. Ten robaczek to była pijawka... brrrr. Tylko taka chuda, po prostu głodna. Spotkanie z małym mniszkiem oraz to zdarzenie wywarło wpływ na moje życie. Nie jestem w stanie zabić żadnego robaka. Zawsze przed oczyma pojawiają się oczy tego mniszka. I wiem dlaczego A. śnił się ten sen. On był po prostu dla mnie. Był przestrogą ;-)

Od jakiegoś czasu w moim mieszkaniu zamieszkało pełno pająków. Jestem przyzwyczajona. W moim pokoju, kiedy jeszcze mieszkałam w S. zimą potrafiła fruwać sobie pszczoła, biedronka czy mucha. One sobie tam mieszkały i co jakiś czas budziły się ze snu zimowego i mówiły mi: cześć.
Ale wracając do pająków. Nutka za bardzo ich nie lubi. Muszę je zbierać w odpowiedni sposób, po czym komisyjnie wynosimy je na balkon. Nuta musi sprawdzić ich żywotność, tzn. pająk musi ruszyć o własnych siłach. W przeciwnym razie zobaczę oczy podobne do oczu mniszka i co ja wtedy zrobię???????? Komu zgłoszę to morderstwo???
Nagle wylonil sie przed nami taki widok
Maly mniszek otwiera drzwi swiatyni, nie zabilam, moge wejsc

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...