15 wrzesień 2002 rok, niedziela, Mino, Japonia
Watanabe San zabiera mnie i Richarda na wycieczkę do Nagoya. Odwiedzamy Muzeum Współczesne, jemy wspaniały lunch — ilość utensyliów, miseczek i ściereczek jest niewiarygodna, ale jest to raj dla artysty. Wszystko skomponowane jest perfekcyjne. Doceniam, że jem w niepowtarzalnej porcelanie.
Na ulicy widziałam dziwne widowisko — kilku facetów ubranych á la Elvis Presley z czubami na głowach wielkości 50 centymetrów. Tańczą w rytm muzyki Presleya wyginając biodrami, a postawione czuby nawet nie drgną. Niby nic nowego, przecież na całym świecie są naśladowcy króla rock and rolla, ale ich wygląd był zupełnie inny. Idę i myślę co z nimi jest nie tak i dochodzę do wniosku, że proporcje ich ciał i kostiumu są zachwiane. Ciała zbyt wiotkie i małe, czuby o wiele za duże.
Nagoya to trzecie co do wielkości miasto w Japonii. Idziemy przejściem podziemnym, aby dostać się do wieżowca skąd mamy podziwiać panoramę miasta. W pewnym momencie staję bez ruchu. Otaczają mnie setki ciał ludzkich, które są podobne do siebie, ale nie do mnie. Jestem inna!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz