To był jeden z piękniejszych i bardzo spokojnych dni podczas tej podróży. My, przemieszczający się w samochodzie, nieśpiesznie rozmawiając i oglądając świat dookoła... To dzień:
przestrzeni...
oglądania powolnego życia mieszkańców Gerolimenas...
kołyszących się łodzi w zatoce...
spokoju...
chwil razem...
dywagacji na temat wymarłych miasteczek w górach...
łagodnego wiatru na wzgórzach...
spaceru po Vathi, mieście o znikomej liczbie mieszkańców...
dzwonu z kościółka...
rdzawych traw i ciemnych zieleni...
naszego celu, gdzieś tam daleko...
kontemplacji...
zachwytu i gromadzenia energii...
zachodu słońca...
spotkania.
W ten dzień zjechaliśmy na sam dół Pólwyspu Mani - na przylądek Tenaro (najdalej na południe wysuniętego koniuszka Peloponezu).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz