W tym roku zdecydowaliśmy się
pojechać jeszcze raz do Grecji, wybierając Peloponez. Podróż miała
nieoczekiwane zwroty akcji. Ale dotarliśmy do celu.
Jak zwykle po drodze
zatrzymywaliśmy się na noclegi. Zazwyczaj nie planujemy gdzie to będzie. Jedna
zasada to: nadchodząca noc i zmęczenie. Tym razem padło na hotel Oazis na
Węgrzech i na… węgierskie wesele.
Hotel, zważywszy na cenę, nie był wybitny,
ale jedzenie, które zamówiliśmy owszem. Ze względu na przyjęcie weselne
dostaliśmy zniżkę i ciasto weselne od Państwa Młodych.
Po prostu wesele.Weselne ciasto.
Serbia, gdzieś po drodze.
Profesjonalne miejsce do zrobienia serbskiej kafy.
A potem już Grecja. Pierwszy nocleg na riwierze olimpijskiej. Morze i pierwsze greckie oliwki...
warzywa z patelni grillowej...
dorada...
i największe krewetki jakie jadłam w życiu nocną porą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz