sobota, 28 stycznia 2012

Japoński tydzień, dzień 7. Mój japoński dzień.

Budziły mnie buddyjskie dźwięki, bo mieszkałam w pięknej świątyni buddyjskiej na wzgórzu za miastem. Opiekowała się mną rodzina buddyjska. Rano mój „japoński” ojciec – mnich, odprawiał modlitwy, czasami czułam też zapach kadzidełek. To było bardzo wyciszające i ustalające rytm mojego dnia.
Po ósmej rano słyszałam po angielsku „dzień dobry” i odgłos stawianej tacy ze śniadaniem (Tak, to nie pomyłka. Początkowo trochę byłam tym zawstydzona, ale trudno było z tym walczyć). Jadłam śniadanie, a po nim wyruszałam na rowerze lub spacerkiem (co uwielbiałam) do studia. Po drodze odwiedzałam „moją” świątynię.
O ok. 10 byłam w studio, powoli schodzili się inni artyści. Zaczynaliśmy od wspólnej kawy. O 12 słyszeliśmy głos z megafonu (!), których pełno było w mieście, który informował mieszkańców, że jest pora lunchu. Wspólnie z artystami wybieraliśmy się na lunch na sushi lub do jakieś restauracji.
O 18 ponownie głos z megafonu informował o końcu pracy ;-) Oczywiście to była rama dnia. Każdy dzień był jednak inny, odwiedzali nas ludzie, mieszkańcy… Po pracy często chodziłam na małe zakupy, na spacer lub też odwiedzałam inne świątynie itp.
O 20 miałam kolację, a po kolacji, jeśli nie byłam umówiona, oglądałam telewizję edukacyjną, szyjąc jednocześnie papierowe figury do mojego projektu Ningen lub (w jeden wieczór, chyba w środę) oglądałam serial japoński, który musiałam opowiadać moim artystom na drugi dzień, bo to było coś niesamowitego, coś czego do tej pory nie widziałam. Kładłam się spać późno. Usypiał mnie odgłos świerszczy, które żyły sobie za moim japońskim domkiem.
Japoński dziennik
Liście, które zbierałam podczas spacerów odnalazłam dziś w japońskim dzienniku.
Podkładki pod kawę z kawiarni See You, którą często odwiedzaliśmy.
Japońki szkicownik.
Widać wpływy tego co mnie otaczało...
Liść ginkgo biloby, znaleziony w szkicowniku.
Polski motyw folklorystyczny, który wyszyłam w miejscu serca, na jednej z papierowych figur.

7 komentarzy:

Beata pisze...

ależ piękna przygoda!

praca też, rozumiem, ale dla mnie to nieosiągalna podróż...

bloggerka: niespa pisze...

Jak to nieosiągalna, Beata? Mnie też się tak wydawało... ;-)

Anonimowy pisze...

przestałam oddychać!!! /na chwilę, na szczęście/... z zachwytu, z zazdrości...

c u d o w n e
to wszystko
!!!

kozica! pisze...

:) super

bloggerka: niespa pisze...

Dorota i Olga dziękuję ;-)

Ceramikarnia; Malarnia pisze...

fantastyczny blog, fantastyczny szkicownik i fantastyczna Japonia, o której marzę :)

Będę tu zaglądać, bo już wiem, że znajdę u Ciebie wiele inspiracji.

Pozdrawiam

bloggerka: niespa pisze...

Serdecznie zapraszam! ;-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...