Wyklejka z książki Timona Screech'a, Erotyczne obrazy japońskie 1700-1820. Przestrzeń przepływającego świata
Kitagawa Utamaro: Kochankowie w lecie, 1799
Zainteresowałam się shunga, kiedy rozwijałam swoją koncepcję ciała uniwersalnego i kiedy przypatrywałam się jak traktuje się ciało, tożsamość i płeć w Japonii.
Oglądając tradycyjne drzeworyty ukiyo-e mamy czasami trudności z odczytaniem płci przedstawianych postaci. Dopiero wiedza na temat atrybutów tam znajdujących się, strojów i fryzur dają nam, Europejczykom, odpowiedź na pytanie: czy przedstawiane postaci są kobietą czy mężczyzną. To bardzo interesujący temat, do którego kiedyś może jeszcze wrócę.
Oczywiście w świecie shunga, bez trudu możemy rozpoznać płeć poprzez jednoznaczne ukazanie genitaliów postaci.
Zresztą świat ukiyo-e przepływał do świata shunga. Popatrzmy na dwa przykłady.
Drzeworyt ukiyo-e Pod wspólnym parasolem autorstwa Harunobu (1753-1808),
ma dalszy rozwój akcji w świecie shunga (Kochankowie pod wierzbą w śniegu, późne lata sześćdziesiąte osiemnastego wieku). Otóż widzimy tę samą parę w niedwuznacznej sytuacji. Jest ta sama sceneria – wierzba oraz parasol, tyle tylko, że odrzucony przez kochanków.
Innym ciekawym kierunkiem w japońskim drzeworycie jest biij-ga.
Kitagawa: Trzy współczesne piękności, ok. 1793
Gatunek biij-ga nie przypomina żadnego gatunku artystycznego istniejącego w świecie zachodnim. Pod koniec XVIII wieku pojawiła się w tej kategorii nowa odmiana nigao-e („obrazy podobieństw”), które charakteryzowały się szczególnym naturalizmem (zwykle były to portrety kurtyzan po prostu. Powielane drzeworyty były swoistą formą ich reklamy). Postać ujęta była przeważnie do pasa, jednak już w latach dziewięćdziesiątych postacie kadrowano w zbliżeniu, pokazując w ten sposób na przykład kosmyki włosów, oczy czy fryzurę, a czasem i częściowo odkryte ciało („obrazy wielkich głów” — okubi-e). Odbiorcami tych drzeworytów byli mężczyźni, którzy nie mogli sobie pozwolić na bezpośredni kontakt z portretowaną kobietą.
Anonim: Mężczyzna wykorzystujący portret i "kształtkę Edo", luźna kartka z albumu shunga, ok. 1760
I tu pojawia się pewien sporny punkt: czym właściwie były te portrety? Często w omawianiu bijin-ga historycy sztuki omijają jedną z interpretacji, wiążącą te prace z funkcją erotyki, a nawet pornografii. Timon Screech uważa, że: obrazy pięknych postaci
Współczesne muszelki z nadrukiem sceny erotycznej.
Pewnego dnia, będąc w Tokio, weszłam do jednego ze sklepów z dalekowschodnim rękodziełem. Płynnie przeszłam z jednego pomieszczenia do drugiego. Jak się okazało, tym drugim pomieszczeniem był sklep z pornografią – gadżety, komiksy, prasa itp. Nie zgłębiłam wtedy tematu, a szkoda, ale jedno co rzuciło mi się od razu w oczy to to, że „estetyka” tych przedstawień daleko odbiegała od europejskiej. Dla Japończyków im dziwniej, im bardziej fantazyjnie, tym lepiej i ciekawiej – jak często można przeczytać w opracowaniach na temat współczesnej Japonii.
W naszej kulturze przyjemności erotyczne obwarowane są wieloma tabu, których Japończycy nie znają. Jest to dziedzina, która dla nas podlega osądom moralnym, a dla nich nie. Seks, jak inne „namiętności ludzkie”, Japończycy uważają za rzecz z gruntu dobrą, choć zaliczaną do tych mniej ważnych. W „namiętnościach ludzkich” nie ma nic złego, a zatem nie ma powodu, by przyjemności erotyczne poddawać moralnym ocenom – pisze amerykańska badaczka Ruth Benedict („Chryzantema i miecz. Wzory kultury japońskiej”).
Więcej o shunga w: Timon Screech, Erotyczne obrazy japońskie 1700-1820. Przestrzeń przepływającego świata, Universitas, Kraków 2002
Wszystkie ilustracje, jeśli nie zaznaczono inaczej, z: Timon Screech, Erotyczne obrazy japońskie 1700-1820. Przestrzeń przepływającego świata, Universitas, Kraków 2002
2 komentarze:
Chyba "Chryzantema i miecz.." to obowiązkowa pozycja przed rozmowami o Japonii. Książka jest ale tam jeszcze nie doleciałam.
Miałaś tam wystawę?
Chryzantema i miecz... jest jedną z lepszych pozycji książkowych o Japonii jaką znam. Polecam!
W japonii byłam dwukrotnie: pierwszy raz na trzymiesięcznym stypendium artystycznym, a drugi raz zaproszona byłam jeszcze raz i spędziłam tam ponad 2 tygodnie.
Prześlij komentarz