Tak więc piłam z nimi rakiję, piłam wino, wieczorem przemieszczaliśmy się z jednego miejsca w drugie. Noce były ciepłe, miasto powoli usypiało, tzn. usypiały maszyny, samochody, zanikał ruch wszystkiego co nie jest człowiekiem. Bo ludzie dopiero zaczynali żyć. Wieczorne, przedłużające się spotkania wpisane są w styl życia Serbów. Gdziekolwiek weszłam słyszałam dobrą muzykę, jedna piosenka przypominała mi pierwszy pocałunek, druga pierwszą czy trzecią miłość… Co za miasto! – myślałam sobie. Przecież to niemożliwe, aby te wszystkie zapamiętane emocje spotkały się w jednym miejscu – myślałam, a potem wyrzucałam sobie, że to może przez to wino, które tu piję.
- Jedi kikiriki i pij wino, co znaczyło jedz orzeszki i pij wino. Dziewczyno! - powtarzali mi.
Więc zdałam się na ten serbski zwyczaj. Kiedy wróciłam do mojego mieszkania, było już późno, ale nie mogłam zasnąć. Puściłam serbskie radio, z którego męski głos rozczulająco zawodził:
Duszo moja mila… duszo moja mila…


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz