Od kilku tygodni prawie nie wychodzę ze swojej pracowni. Bycie w ciągłym procesie twórczym (jak to ładnie brzmi ;-)) wywołało wspomnienie ludzi, których poznałam podczas moich podróży właśnie w trakcie takiego procesu. Poniżej zdjęcia mnichów z Gompy Thiksey (klasztor Tikse) w Indiach (na wschód od Lehu), którzy przygotowują składniki do namalowania mandali na impregnowanym jedwabiu.
W miseczkach znajdują się naturalne barwniki, do których mnisi wkładają gotową farbę ze słoiczków o nazwie Fevicyl. Dziś wiem, że to po prostu farba akrylowa do tkanin. Połączenie tych składników daje konsystencję pasty, którą następnie mnisi nakładają na materiał robiąc kółka. Czasami dodają do tego jeszcze biały proszek. Z tego co zrozumiałam mandalę malują tydzień, po dwudniowym schnięciu umieszczają ją w świątyni.
wtorek, 8 lutego 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz