Żadnych kwiatów, żadnych śladów stóp: Gdzie jest człowiek? W przemieszczeniu skał, w śladzie grabi, w pracy pisma.
Roland Barthes
Kiedy tylko raz przybędzie się ze świata pełnego chaosu do ogrodu zen, nigdy już jego (świata) spraw nie będzie się widzieć tak samo. A jeśli odwiedzi się kilka takich ogrodów, to zyskuje się pewnego rodzaju spokój, który „zamieszkuje” w ciele człowieka i po który się sięga, kiedy jest to konieczne. To moje doświadczenie z ogrodami zen. Odwiedziłam ich sporo w Kioto. Nie wiem dlaczego właśnie kompozycja z kamieni, głazów, piasku czy żwiru stworzona i ułożona przez człowieka, spowodowała u mnie takie doświadczenie spokoju…
Ogrody zen zwane są ogrodami suchego krajobrazu (karesansui) lub też ogrodami kamiennymi (sekitei). Tworzą one jeden z kierunków japońskich ogrodów, tzw. zenistyczny (zentei). Ogrody te przeznaczone są do podziwiania, a ich interpretacja (symboli) pozostawiona jest widzowi. W ogrodach zen dużą rolę odgrywają nie tylko ułożone kamienie czy głazy, ale także przestrzeń, pustka, która je otacza. Co jest ważniejsze? Nie wiem i gdzieś przeczytałam, że nikt jeszcze nie odpowiedział na to pytanie.
Ciekawy dla mnie jest fakt, że kiedy podziwia się ogród zen, to ma się wrażenie, choć nieprawdziwe, że ogród ten stworzyła natura. Tymczasem żwirowe kręgi otaczające głazy tworzą ludzie za pomocą drewnianych grabi. Powstaje pytanie jak oni to robią skoro nie widać na żwirze czy piasku żadnych śladów stóp? Widziałam kiedyś jedną fotografię na której mnich kończąc pracę nad kręgami, zwinnie odskakuje, podpierając się lub nie o grabie. Bardzo romantyczny widok.
piątek, 21 stycznia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz