O mały włos a zapomniałabym o tej kawie! A był to prezent z Wietnamu. Dostałam go jednak kiedy byłam kobietą karmiącą, więc na ten czas żyjącą w abstynencji kofeinowej. Czekała więc ta wietnamska kawa na swój dobry czas i doczekała się, a w zasadzie doczekało się na nią ponad dwadzieścia gości pewnego grudniowego wieczoru u nas w domu.
Podawszy prawie wszystkie dania goście domagali się kawy, co rzeczą jest naturalną. Wyjęłam ja wszystkie moje filiżanki, skorupki i szklaneczki (wiem kto w czym lubi pijać, bo goście ci byli naszymi przyjaciółmi) i rzuciłam do B.: robię kawę, podasz mi? B. grzebał i grzebał w szafce, po czym stwierdził, że nie ma. Jak to nie ma? A te zapasy z Włoch i Niemiec? Nie ma. A z Danii z namalowanym Murzynkiem w niebieskim opakowaniu? Nie ma.
Zaczęłam i ja przeglądać półkę. I rzeczywiście nie było kawy oprócz srebrnego opakowania z kawą wietnamską.
No jest wietnamska. Kiedy dostaliśmy ją od S.? Kiedy oni byli w Wietnamie?
Tu mała dygresja. Będąc początkującymi rodzicami, nasze dni mieszały się z nocami, miesiące z dniami, co dla jednych było wiecznością, dla nas chwilą. Tyle się działo!!!
Czekaj… Kiedy oni przyjechali??? Za późno na dywagacje. Ja tę kawę zaparzę i zobaczymy jaki jest jej walor smakowy. No a jak niezbyt? To katastrofa, sklepy już zamknięte. Zaproponuję im wtedy kawę zbożową á la kobieta karmiąca ;-)))
Kawę wietnamską parzyłam w małym ekspresie (zwanym perkolatorem) na sposób włoski. Spróbowałam naparu ;-) Gęsty, aromatyczny smak, jakby czekoladowy. Kawa smakowała wszystkim gościom, dostrzeżono jej zalety. Był to dobry moment wspomnienia naszych przyjaciół, którzy przywieźli ją z Wietnamu, a których z nami akurat nie było, bo przebywali właśnie w Portugalii.
Grubo mielona. Trzymam ją w metalowym pudełku po kawie etiopskiej.
niedziela, 11 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Hmmm, rozmarzyłam się tą kawową opowieścią, niemal poczułam jej smak i zapach - podróże oraz znajomi spoza naszych kręgów kulturowych to wspaniałe błogosławieństwo ;-)
Marta, Ty nie marz, tylko wpadnij na tę kawę wreszcie!!! ;=)
Ależ z wielką przyjemnością, mogę choćby w czwartek daj tylko znać, czy Ci to pasuje ;-)
OK! Złapię Cię w "real world". Kawa też będzie prawdziwa ;-)
Prześlij komentarz